Wywiad dla portalu Onet.pl “Przewodniczka zdradza, co dziwi polskich turystów w Izraelu”

Wywiad dla portalu Onet.pl “Przewodniczka zdradza, co dziwi polskich turystów w Izraelu”

Obraz Żyda liczącego pieniądze, gęsie pipki czy cymes. To raczej nasze wyobrażenia i powielane stereotypy związane z Izraelem. Aktualnie królują w mieście falafele, humus i coraz bardziej bliskowschodni klimat. Izrael to kraj skrajności.

W państwie zbudowanym na zasadach religijnych osoby homoseksualne mają takie same prawa jak hetero. W Tel Awiwie odbywa się jedna z największych parad LGTB na świecie.

To jednak nic w porównaniu z tym, co zaskakuje niektórych turystów z Polski.

Rozmowa z Agatą Falęcką, przewodniczką po Izraelu, założycielką butikowego biura podróży Feel Free Traveler.

Ile razy byłaś w Izraelu?

Nie zliczę. Izrael nie był nawet na liście moich krajów do odwiedzenia. Pierwszy raz pojechałam ze znajomymi, bo była tania oferta w biurze podróży (śmiech). Pamiętam, że ostatniego dnia pobytu stanęłam na mostku życzeń w Jaffie i pomyślałam, że chciałabym jeszcze wrócić do tego kraju. Trzeba uważać, o czym się marzy, bo teraz jestem w Izraelu non stop.

Izrael to niezły kosmos…

Kraj, który można odkrywać na bardzo wielu poziomach: religijnym, duchowym, historycznym, kulturowym czy przyrodniczym. To tam podobno był początek i będzie koniec świata. Warto więc być blisko źródła. A na poważnie, tym, co mnie zafascynowało, bo było dla mnie kompletnie nowe, nieznane, przez to też fascynujące – to judaizm, z jego często dziwnymi dla nas zwyczajami i ortodoksyjnymi dzielnicami. Gdzie świat wygląda jak z XIX-wiecznych filmów. Drugą moją pasją, oprócz podróży był zawsze teatr. Żydowska kultura ma w sobie coś z teatru, mistycyzmu i magii. W końcu to tam narodziła się kabała. Izrael to mały kraj, który na mapie wygląda jak przecinek. Mieszka w nim ok. dziewięciu milionów obywateli. A cały świat ciągle się nim interesuje. Wszystko w nim kipi od emocji. Jest wymieszany pod względem różnorodności wyznań i ludzi. Ta wielokulturowość jest fascynująca. Kocham ten kraj, ale z powodu nadmiaru doznań, chyba nie mogłabym mieszkać w nim na stałe.

Sacrum miesza się z profanum.

W Bazylice Grobu Pańskiego czy Narodzenia zdarza się, że turyści stoją w długich kolejkach, ale jak dasz księdzu do kieszonki gotówkę, oczywiście mówiąc, że na ofiarę… to wejdziesz do niej od razu. W tej jednej z najważniejszych dla chrześcijaństwa świątyń zdarzają się też regularne bitwy między księżmi np. o kawałek podłogi, w których musi interweniować policja. Przykładowo jeden ksiądz, zamiatając podłogę, wjechał na kawałek należący do księdza z innego wyznania i zaczęła się awantura. To dość szokujący widok. Serce czuje, że znajdujesz się w ważnym miejscu, gdzie znajduje się Grób Jezusa, a zaraz obok widzisz takie sceny. Paradoksem jest, że klucze do Bazyliki mają dwie muzułmańskie rodziny, które od pokoleń ją otwierają i zamykają.

Zachowania niektórych turystów też szokują…

Na znajdującym się w Bazylice Grobu kamieniu namaszczenia, czyli miejscu, gdzie według tradycji złożono ciało Jezusa po zdjęciu z krzyża, też można zobaczyć dziwne zachowania. Zdarza się, że ludzie kładą na nim portfel i trą nim o kamień, by mieć zasobny. Są też pielgrzymi, którzy walą w niego głową do krwi. Byłam świadkiem sytuacji, kiedy znajomy przewodnik biegł ratować taką osobę, a druga go powstrzymała. Okazało się, że celowo waliła w niego głową, by poczuć cierpienie Jezusa.

Please follow and like us:

Podobne posty

Leave a Reply

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *